#1 2008-05-26 19:56:33

Xara

Moderator działu Religie

Zarejestrowany: 2008-01-02
Posty: 681

EXPOSÉ ATEUSZA

EXPOSÉ ATEUSZA



Zastanawiam się czasem jak to jest, że niektórzy wierzący wpadają w egzaltację i euforię mówiąc o swoim bóstwie.
Przy tym egzaltacja ta jest najcześciej nafaszerowana deklaracjami ślepo poddańczego zachwytu polączonego ze służalczością. Deklaracjami wielkości bóstwa i marności gatunku ludzkiego. W końcu mówi się przecież "Pan Bóg"czy "Nasz Pan". Często odnoszę wrażenie, że jest to jedynie poza, coś na pokaz w "oazowej" społeczności, ale zapewne bardzo często nie jest to udawane. Całość według mnie uwłaszcza godności ludzkiej oraz na odległośc pachnie mentalnością niewolnika. Niewolnika tak już zgnojonego i pozbawionego własnego indywidualizmu i ludzkiej godnośći, że jest na prawdę zadowolony ze swojego niewolnictwa i donióśł by na na jakiegoś Spartakusa gdyby tylko mógł przypodobać się swojemu panu. W porywach ci sami wierzący wpadają we "wspanialstwo" i egzaltację czerpiąc żenującą dla postronnych satsfakcję z bycia "ulubionym niewolnikiem".

Ci sami ludzie twierdzą jednocześnie dość często, że to ateiści są niewolnikami czegoś tam, różne na to podający niby-przykłady. Twierdzą, że to właśnie ateizm pozbawia ludzkość godności redukując nas do poziomu troszkę bystrzejszych zwierząt.

Wydaje mi się jednak, że pomijąć już nawet ów serwilizm wierzących, nie może być mowy o wolności człowieka ani jego odpowiedzialności za siebie samego gdy akceptuje się istnienie bóstw. Bowiem nigdy nie bylibyśmy na prawdę wolnymi i odpowiedzialnymi za siebie jeśli bylibyśmy dziełem jakiegoś bóstwa ukutym z niebytu. Stworzenie przez Wszechmogącego bowiem zawsze zawierałoby nieskończoną ilość ograniczeń nałożonych na nas co sprowadza się do zdeterminowania nas w taki czy w inny sposób. Fantazje na temat wolnej woli (w pojeciu katolickim) są jednym z prymitywniejszych mitów i sami teologowie unikają dziś tego tematu jak unika się ciotki prostytutki w porządnej katolickiej rodzinie. Zapewne sami nie wiedząc co zrobić z tym fantem a raczej obciążeniem, schedą po średniowieczu.

W wielu dyskusjach o religii padają dość często z ust wierzących pytania co ateizm oferuje w zamian oraz postulaty pustki duchowej oraz nihilistycznego charakteru niewiary. Pytania tego typu wykazują jasno, że pytający nie są w stanie wybiec myślą poza wąskie ramy wlasnych uprzedzeń i raczej mało intelektualnie lotnego przekonania, ze tylko ta wiara, ich wiara (z kilkunastu tysięcy innych wierzen i mitologii występujących na świecie) jest prawdziwą i niekwestionowalną. Że tylko ich wiara coś oferuje w życiu a inne wyznania i inne światopoglądy to kupa śmieci. Wynika to za pewne z intensywnego prania mózgów przez Kościół, dom, katechetów i społeczeństwo, poąączonego z intelektualnym lenistwem.

Spróbuje jednak odpowiedzieć na to pytanie. Ateizm oparty na racjonaliźmie i materialiźmie nie zdejmuję ludzkości z żadnego piedestału, a raczej zwalnia z pozycji "ulubionego niewolnika". Zdanie sobie sprawy z faktu, że jesteśmy skutkiem ewolucji życia na naszej planecie w żadnym stopniu nie deprecjonuję naszej unikalności na Ziemi. Jak by nie było jesteśmy jedynym gatunkiem, który potrafi zadać sobie pytanie o naturę rzeczy, który stosując skomplikowane technologię, odwiedza Kosmos, który poznał wiele tajników tego świata i który przez badania genetyczne stoi na progu zrozumienia dlaczego jesteśmy tacy a nie inni.

Dla ateisty nasze osiągniecia i porażki, wielkie idee i zbrodnie są naszym własnym dziedzictwem, którego nam nie dało kapryśne bóstwo w przypływie szaleństwa. Obserwując potknięcia, porażki i zbrodnie popełnione przez ludzkość, tylko jako ateiści w pełni możemy zdać sobie sprawę, że to my i tylko my jesteśmy za nie odpowiedzialni. Nie możemy się schować za parawanem jakiegoś wyimaginowanego "planu nadrzędnego", "woli boskiej" i innych protez intelektualnych. Jednocześnie patrząc na nasze sukcesy i osiągnięcia możemy zdać sobie sprawę z jakim mozołem i po ilu tragicznych pomyłkach je osiągnęliśmy. Bowiem tylko z własnych w trudzie wytworzynych sukcesów możemy czerpać pełną satysfakcję a nie ze zdeterminowanych łaskawych darowizm bóstw.

Jako zwierzęta obdarzone rozumem mamy pełne prawo do uznania ludzkości jako wartości samej w sobie. Fakt powstania całej gamy innych ogólnoludzkich wartości którym hołdujemy, choć często nie przestrzegamy, jest naszym dziełem z którego możemy być dumni. Jednocześnie fakt bycia częścią świata żywego przypominać powinien nam, że otaczający nas żywy świat i nasza planeta nie jest dodatkiem do ludzkości ale to my jesteśmy jego częścią. Takie podejście jest filozoficzną bazą do ograniczenia okrucieństwa w stosunku do zwięrząt i bardziej humanistycznego podejścia do otaczającego nas świata. Podejścia jakże różnego, wyrosłego na biblijnych klechdach, gdzie otaczający świat i życie jest surowcem lub pokarmem nie wymagającym nawet najdrobniejszej refleksji.

Ateistami było wielu znanych ludzi takich jak Bertrand Russell czy Albert Einstein, który zwykł mawiać, ze definicja Boga to: "kręgowiec w stanie gazowym". Był nim Gabriel Narutowicz i Witkacy. Był nim Józef Piłsudski, choć uznając jego wielkie i niewątpliwe zasługi dla Polski, jednoczenie trudno nazwać go humanista. Przeważająca większość ludzi nauki, a więc twórcy naszej cywilizacji to ateiści. Listy tej nie ma sensu dalej przedłużać. Chodzi tu przede wszystkim o wyraźne zaznaczenie i podkreślenie, że ateizm, nie oznacza jedynie zwykłą negację bóstw i świata nadprzyrodzonego. Ateizm nie jest jedynie odrzuceniem wyimaginowanego boga i obowiązujących praw i reguł moralnych, jak to się często wydaje osobom wierzącym lub odchodzącym od wiary. Ateizm jest zmianą światopoglądu. Odrzuceniem świata urojeń i chciejstwa na rzecz świata realiów, świata faktów, racjonalizmu i humanizmu. Postrzegania świata takim jakim on jest a nie takim jakim byśmy chcieli żeby był. Świata w którym najwyższa wartością przestaje być wyimaginowane bóstwo a staje się nią człowiek. Dlatego też niewiara w Boga bez głębokiego humanizmu może czesem rzeczywiście być nihilistyczna i dekadencka, bo była by zamiana światopoglądu urojonego, ale wciąż światopoglądu, na jego brak. Ludzie są istotami społecznym bo nasz gatunek tak właśnie wyewoluował co było niezbędne do jego przetrwania. Zdanie sobie sprawy, że życie obok społeczeństwa, jego odrzucenie lub żerowanie na nim prowadzi w konsekwencji do katastrof indywidualnych lub nawet katastrof całych społeczeństw nie jest jakimś odkryciem KK, a biologiczną cechą naszego gatunku jako takiego. Za faktem tym stoi nie urojone bóstwo ale miliony lat ewolucji. Tak samo jak wierzenie w bóstwa jest iluzją, tak też jest iluzją przekonanie, że można to liczące sobie miliony lat dziedzictwo zwyczajnie zignorować lub odrzucić. Człowiek może żyć tylko w społeczeństwie a życie w społeczności oznacza istnienie kodu moralno-etycznego oraz formalnych praw.

Etyka ateistyczna oparta jest na humaniźmie i często pokrywa się z tą, którą KK sprzedaje nam dziś jako swoja. Należy jednak pamiętać, że przeważająca większość praw moralnych uzurpowanych sobie przez KK, była i jest częścią ogólnoludzkich zasad współżycia istniejących już dużo wcześniej niż Katechizm i mających charakter uniwersalny. Np. nie zabijaj, nie kradnij. Zresztą czego się nigdy nie mówi w Biblii te zasady obowiązywały jedynie w stosunku do Żydów. Podobnie ma się rzecz z ideami humanistycznymi. Twórcami ich są myśliciele Oświecenia, w czasach gdy KK wciąż ochoczo popierał feudalizm, absolutyzm i intelektualne wstecznictwo. Dopiero ostatnio, tak na prawdę to od II Synodu Watykańskiego w 1966 roku, KK zaczął podawać idee Oświecenia za swoje własne, dokonując kolejnej już w swojej historii uzurpacji ideologicznej. Nie należy się wiec dziwić, ze wiele idei humanistycznych i humanistyczna etyka graniczy czasem z tym co słychać z ambony.

Ateizm może być też większym motorem moralnym niż ślepa wiara bo nie jest oparty na strachu przed karą a na racjonalnej, rzeczywistej ocenie naszych poczynań i ich skutków, mozliwości i ograniczeń. Ateista żyjący według zasad etyki jego społeczeństwa, w odróznieniu od żyjącego w strachu przed wiecznym potępieniem wierzący, nie czyni zła dlatego że się boi piekieł, ale dlatego, że jest to niezgodne z jego wewnętrznym poczuciem własnej integralności. Ateista nie może pójśc do spowiedzi i zostaje ze swoimi uczynkami sam na sam. Pomijając sytuacje prawne obłożone paragrafami, jeśli jest osobą moralną stara się wyrządzoną krzywdę naprawić, zgodzić jej skutki, oraz stara się więcej czynów mających podobne skutki nie popełniać. Takie postępowanie, przedstawia samo w sobie większą wartośc etyczną i daje niewspólmiernie większą satysfakcję niż oparte na strachu i niewolnicznym serwiliźmie. Dla ateisty ludzkość stworzyła i wciąż tworzy moralność, etykę i prawa. Nakłada to nas jeszcze większy obowiązek bo przy ich relatywności zmusza nas do podejmowania trudnych a czasem niebezpiecznych decyzji. Ale decyzje te niezależnie od ich skutków są wyłącznie naszymi. Abstrahując od błedów w prawie i niepewności w sprawach moralnych, jest to wartośc znacznie większa niż gotowe regułki wykute w kamieni ponoć przez Wielkiego Konstruktora.

Slyszy się również dość często zarzut stawiany przez wierzących, że ateizm pozbawia ludzi celu w życiu. Jest to absolutnie nie prawdą. Ateizm uświadamia nam, że nie istnieje cel absolutny tak jak nie istnieje byt absolutny. Umożliwia wyjście z niebezpiecznego świata urojeń. To wśród wierzących dązenie do celu urojonego często ruinuje ich życie pozbawia przyjemności życia. Nie mówiąc już o przypadkach ekstremalnych warto zdać sobie sprawę, że istnieje wiele pobożnych małżeństw, dla których seks nie jest przyjemnością życia, bo wpojono im urojony wstyd i poczucie czynienia czegoś złego, nie czystego. Przykładów można by mnożyć ale nie czas i miejsce po temu.

Świadomy ateizm nie jest też kwintesencją rozpasania i apoteozą doktryny "po nas choćby potop" jak czasem twierdzą wierzący. Nasze działania mają miejsce w kontekście społecznym, i to właśnie społeczeństwo nakłada na nas ograniczenia i nasze obowiązki. Świadomośc tych naszych ograniczeń, obowiązków i miejsca w życiu pozwala nam realizowań nasze ludzkie cele. Cele, które przez fakt nie bycia absolutnymi wcale nie tracą na wartości. W życiu dązymy do akceptacji społecznej, uznania w zawodzie, szcześcia w życiu osobistym, pozostawienia czegoś po sobie czy zwyczjnie bycia dobrym człowiekiem. Celów tych może być tyle ile jest indywidualnych ludzi na świecie. Każdy nasz cel, akceptowalny społecznie i moralnie, jest wartością samą w sobie, przez fakt bycia naszym własnym przemyślanym i świadomie wybranym celem. Ocenę naszych celów możemy wydac tylko my sami czy są one dla nas satysfakcjonujące czy też nie. Ich wartość leży w tym, że ich naznaczenie sobie jest naszym świadomym aktem a nie poleceniem wydanym niewolnikowi.

Pisząc z własnego doświadczenia, przyznać trzeba, że zaakceptowania tego stanu rzeczy wymaga wysiłku intelektualnego, przemyśleń i czasu, oraz że nie jest to wcale łatwe. W dziecinstwie niestety wpojono nam idee absolutnego celu jakim jest rzekome zbawienie. Niewątpliwie może to być wygodną proteza intelektualną ale nie zmienia to postaci rzeczy, że jest jedynie wygodnym urojeniem. Ale zaakceptowanie nie istnienia celów absolutnych nie oznacza wcale odarcie nas z sensu życia. Wprost przeciwnie, daje to poczucie wolności, oraz rzeczywistej, pełnej satysfakcji z osiągnietych celów, jakże różnej od tej skutej mentalnością zastraszonego niewolnika. Skłania do prawdziwych refleksji gdy spotka nas niepowodzenie. Zdać też należy sobie sprawę, że większość ludzi wierzących rzadko tak na prawdę myśli o owym celu absolutnym, którym jest urojone życie wieczne po śmierci i urojone zbawienie. W normalnym, życiu wierzący jak i ateiści dążą do celów, które sami sobie wyznaczają. Ale w chwili refleksji wierzący sami sobie wartość tych ludzkich celów deprecjonują stawiając je niżej od urojeń. Przypadków osób, które prawie całkowicie skoncetrowły swe życie na urojonym celu absolutnym nie będę tu omawiał. Takim ludziom należy po prostu głęboko współczuć.

Ateista chce życ tak samo jak wierzący, ale nie boi się śmierci jedynie umierania. Nie było mnie przed moim narodzenie, nie będzie po mojej śmierci. Niebytowi nie przeszkadza, że go nie ma przed narodzeniem czy po śmierci. Niebytu nie ma. Niemniej nasze życie można a nawet należy, przeżyć uczciwie i godnie bez odwoływania się do mitów. Ateiście daje ulgę świadomość, że po śmierci nie będziemy okrutnie obdzierani kawałek po kawałku z naszych ludzkich marzeń, pragnień, dązeń, pamięci wspaniałych przeżyć i wspomnień miłości do bliskich mu osób. Obdzierani z całej naszej ludzkiej osobowości. Że nie dokona się na nas aktu psychicznej "lobotomii" po której żałosny kikut naszego JA niczym w narkotycznej euforii wielbił będzie Wielkiego Konstruktora. To też była by forma niebytu gdyby to było prawdą. Na szczęście ateiści zdają sobie speawę, że tak nie jest.

Religię istnieją w różnych formach od zarania historii naszego gatunku. Nie ma co do tego wątpliwości. Powstały jako próba zrozumienia i "naprawienia" świata stworzona przez bezradnego człowieka w zamierzchłej przeszłości. Ale ani nic one nie wyjaśniły ani niczego nie naprawiły. A czasu religie mialy naprawdę dużo. Wprost przeciwnie zisnstytucjonalizowane stały się hamulcem cywilizacyjnym i bastionem ignorancji i głupoty czego ukoronowaniem było Średniowiecze. Religia jest protezą intelektualną oferującą bezpieczne niewolnictwo, brak odpowiedzialności oraz rozwiązanie urojone. Jak mawia mój brat zamiast modlić się o deszcz lepiej zacząć kopać kanały irygacyjne. Nie wiem dokąd zmierza ludzkość ale nie wiedzą też tego nadęci iluzją własnej ważności luminarze bóstw urojonych. Wiem natomiast, że naszych problemów nie rozwiążą działania zastępcze oferowane przez religie. Bycie rozumnym zwięrzęciem, czemu histerycznie zaprzeczają niekórzy wierzący, nie jest deprecjają ludzkości jako takiej natomiast stawia nas "na ziemi". Fakty pozostają faktami niezależnie od tego, że wolelibyśmy żeby mile łechtały nasze antropocentryczne wspanialstwo. Porażką religii jest to, że postulują przyczyny zjawisk w zależności od tego jak się te przyczyny nam podobają a nie jakie one są w rzeczywistości. W efekcie próby rozwiązania owych widocznych problemów mające na celu wyeliminowanie urojonych przyczyn z góry skazane są na porażkę, a często powodują jescze bardziej katastrofalne skutki niż początkowy problem. Jak mawia mój brat: "Nie zmienia się sprzęgła gdy popsuły się hamulce".

Spotkalem się również z zarzutami, że ateizm jest desperacką próbą negacji Boga, lub nawet, że jest próba jego poszukiwań. Jeśli mowa o osobach wątpiacych w okresie intelektualnej tranasformacji jest to niewątpliwie prawda. Ale w przypadku kogoś z uformowanym światopoglądem ateistycznym, jest to dość plytka intelektualnie projekcja własnych odczuć, strachów i leków wierzącego na drugą osobę. Ateizm jako stan umysłowy nie neguje ani nie poszukuje Boga bo nie może negować i szukać niebytu. Mówienie o tym dlaczego krasnuludki nie istnieją nie oznacza przecież, że w nie wierzymy po cichu lub całym jestestwem łakniemy ich bytu poza sferą bajek. Ateizm neguje natomiast światopogląd oparty na urojeniach wykazując jego błędność, marazm i stagnację intelektualną jako zjawisko społecznie szkodliwe, którego skutki w skrócie opisałem powyżej (są one często omawiane na łamach "Horyzontu"). Wykazywanie absurdalności doktryn religijnych, ich niekonsekwencji i płycizn intelektualnych oraz argumenty na nie istnienie Wielkiego Konstruktora są narzędziem w dyskusjach a nie ich celem.

Nasza egzystencja na tej planecie może trwać krótko i być jedynie króciutkim epizodem w historii życia na Ziemi. W końcu parę milionów lat to nie tak długo w skali geologicznej. Jeśli jednak Ziemi nie trafi w najbliższym czasie potęzny asteroid to przyszłość ludzkości zależy tylko i wyłącznie od nas. Choć daje to bez wątpienia pewne poczucie niepewności, napawa jednak optymizmem, daje poczucie pełnej satysfakcji i wolności oraz świadomość, że nie jesteśmy pionkami w szalonym eksperymencie kapryśnego bożka. Porażki ludzkości są wyłącznie jej porażkami, a ludzkie sukcesy, sukcesami ludzkości.

Roman Zaroff,
Brisbane, luty 2001

Offline

 
Statystyki (REJESTRACJA WYŁĄCZONA)
Analiza oglądalności witryny
Wymiana
WwW.CrashFans.Pun.PL - Polskie Centrum Crashday
Pozycjonowanie
katalog stron Free PageRank Checker
Links
| Andrzej Struski | Webtree.pl | katalogSEO.net | Stop himawanti | Prawdziwy himawanti | Niesamowite | VPS Hosting Reviews |
Creative Commons License
Teksty i artykuły są na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5 Polska Nie wolno Ci kopiować i rozpowszechniać tekstów, zdjęć oraz artykułów znajdujących się na forum bez pisemnej zgody autorów.
Page copy protected against web site content infringement by Copyscape
Stronę najlepiej oglądać w rozdzielczości 1024 x 768

Free Domain Name
Register a free domain name with .co.nr extension (such as www.YourName.co.nr) that comes with free URL redirection, URL cloaking and path forwarding, meta-tags, FavIcon and Google Webmaster tools support, kill-frame feature, NO forced ADS at all, and more.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
hydraulik rembertów hotel spa na weekend w Ciechocinku komody z drewna odgrzybianie ścian warszawa Skup laptopów ursus