Ametyst
fot. globtroter.pl
POTOP
Ten święty kult, co Boga niósł,
Na lancy swych sztandarów,
Z ascezy swej, uczynił stół,
Dla chuci swych zamiarów.
I tam, gdzie dziecko serce swe,
Do Boga prowadziło,
Tam, na ołtarzu, stole tym,
Dla chuci poświęciło.
Po co ten sztandar, na którym Bóg,
Z przebitą piersią śmiercią straszy?
Po co te słowa z prokuratora ust,
Co na miłości siedzą?
Czy po to, by pasterz na łące smutnej
boskie stado wodził za nos?
Czy może po to, by dzieci stada,
Były dziećmi dla pasterza?
Wielki ten wypas, co plony wciąż
Dla pana światła czynił,
Przez dwa tysiące długich lat,
Stada owieczek zmieniał.
Na Boskie słowo, karb składali,
Swoich dogmatów mroczną treść.
Nie bacząc na nic stado kłamali,
Że boską wolę przyszło im nieść.
Potop dla duszy zgotowali,
We wrzątku smutku i śmierci łzach.
Nie bacząc na nic Boga skalali,
Na Jego łące czynili rzeź.
Jednak ich Bóg światła Pan,
opuścił sługi z ziemi tej.
I teraz on, ów ósmy król,
wraz z królem siódmym, w otchłani są.
P.Z.
Offline
Moderator działu Religie
Offline
red
Na szachownicy Losu
wśród pól dwubarwnych Dróg
rozsiadły się Moiry,
ubrane w całuny Przeznaczenia.
Jakaż to chwila pełna Bojaźni
zebrała je w tym miejscu ?
Jakiż to oręż potężny
one dzierżą w Sobie ?
Na tronie Pan Jedyny zasiadł
pod stopami Jego zaś wszelkie Eony.
Świadkowie złotem mówią
bo Jego jest Królestwo, Potęga i Chwała.
Ale ja niezmiennie spoglądam na
błyszczące ziarenka kwarcu
przelatujące w pustce
kosmicznej klepsydry.
Kto ma uszy niech słucha,
bo u Boga było Słowo
i Bogiem Ono jest.
I od Niego i przez nie
się Wszystko dzieje.
Offline
Moderator działu Religie
W niezrozumieniu w niebo
patrzyłam
diamentami usiane.
W tęsknocie
ręce ku niemu wyciągałam
gdy brylant
spadał.
Na dachu lasu stojąc
bezsilnie zrywałam
karty z kalendarza.
Dziś wiem, że
gdy zerwę
ostatnią,
niebo rozbłyśnie
na nowo.
xara
Offline
Agat
Wyjaśnienie zagadki którą ułożyłem kilka postów wcześniej w formie czterowiersza .
Raphael85
Dwunastu kolejno odliczają przed nimi dwudziestu nieruchomo czeka
Trzydziestu i jeden w dwunastym cyklu stoją
Dziesięciu nie dojdzie nim słońce w drogę ruszy
Tamiza, przedostatni z dwunastu i jedenastu z sześćdziesięciu w parze idą
"Dwunastu kolejno odliczają przed nimi dwudziestu nieruchomo czeka" - 20 nieruchomo czeka , 12 kolejno odliczają ( 13,14,15...) . Cyfra 20 zostaje niezmieniona po niej cyfry są ruchome "12" .
W połączeniu dają liczbę 2012
"Trzydziestu i jeden w dwunastym cyklu stoją" - 30 i 1 w 12 cyklu stoją . 31 dni w 12 miesiącu "cyklu"
"Dziesięciu nie dojdzie nim słońce w drogę ruszy" - do 30 i 1 nie zdąży dojść 10 więc 31-10=21 , nim słońce w drogę ruszy czyli przesilenie zimowe 21 dzień 12 miesiąca ( odradzanie się słońca ).
"Tamiza, przedostatni z dwunastu i jedenastu z sześćdziesięciu w parze idą" - Tamiza symbolizuje "czas uniwersalny Greenwich"
( Greenwich położone jest nad Tamizą ) . Przedostatni z 12 to 11 (godziny według czasu Greenwich ) , 11 z 60 (minuty ) . Całość określa godzinę 11:11 czasu uniwersalnego GMT .
ROK 2012
DZIEŃ i MIESIĄC 21.12
GODZINA 11:11 GMT
21.12.2012 , godzina 11:11 GMT , taką datę schowałem w czterowierszu .
Raphael85
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Offline
Moderator działu Religie
U stóp wieczności stoję.
W głuchych ciemnościach
niedostępnych
barwom.
Na tafli nadziei
odbija się światłem złotym
Kościół Bezimienny
Rozbrzmiały zegary świata
echem dzwonu
Katedry Świętej.
Wtulona w ramiona
bezkresu
w milczeniu
odchodzę…
Zostawiam czas za sobą...
xara
Offline
Kryształ
xara napisał:
http://www.imagesharing.net/images/ncza … 242f4p.jpg
W niezrozumieniu w niebo
patrzyłam
diamentami usiane.
W tęsknocie
ręce ku niemu wyciągałam
gdy brylant
spadał.
Na dachu lasu stojąc
bezsilnie zrywałam
karty z kalendarza.
Dziś wiem, że
gdy zerwę
ostatnią,
niebo rozbłyśnie
na nowo.
piękne....
xara
Offline
Moderator działu Religie
W jasności się narodziły
lecz w mroku wychowały
W sklepienie
daremne modły wznosząc
patrzyły
Światła szukając…
Wyobcowane
tę samą nić znalazły
która szron niepewności
topiła...
W uścisku dłoni
jednym krokiem ku Światłu szły
choć tylko iskrą
na horyzoncie było...
Lecz Anioł fałszywy w biel odziany
kaskadą barw zazdrosnych
rozbłysł
I swym światłem obłudnym lód na oczy
położył
I zmroził serce niewinne swą urodą
złudną.
I utulił skrzydłem podstępnym
mieszając języki
I mieczem Słowa cięły
kiedyś tak piękne,
dziś piękności
niezaznane…
I odszedł Anioł dokonując dzieła
pod skrzydłem złamanym
lśniejącego zwodząc…
I choć ręce w rozpaczy ku niemu
wyciągnięte
on
na sznurze anielskim ciągniony
nie widzi już iskry….
...............................................................................................................................................................................................
Pamięci niezapomnianej przyjaźni od Xara
_____________________________________________________________________________________________________________
*Obraz: Witold Pruszkowski
"Spadająca gwiazda", 1884, olej na płótnie, Muzeum Narodowe, Warszawa
Ostatnio edytowany przez Xara (2008-05-04 22:26:40)
Offline