#1 2008-02-13 16:02:08

 Niedzwiedz

http://img532.imageshack.us/img532/2766/techniczny.png

status 5955795
6340244
Skąd: ta pewność?
Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 626
WWW

Arka Przymierza

Kod świętego Graala odczytany?


Graal, według tradycji, jest kielichem, z którego Jezus Chrystus pił wino podczas Ostatniej Wieczerzy, zaś Józef z Arymatei zbierał do niego krew cieknącą z ran Chrystusa. Miejsce ukrycia Graala owiane jest ścisłą tajemnicą.
Całkiem niedawno, pod koniec listopada 2004 roku, para brytyjskich kryptologów, Oliver i Sheila Lawnowie, ogłosiła, iż udało im się odczytać kod wiodący do Graala, wyryty na pomniku pasterza w Shoughborough, w hrabstwie Staffordshire.

Wątpliwości

Pojawiły się spekulacje, jakoby Lawsonowie mieli być tylko kolejną parą szarlatanów żądnych sławy i rozgłosu - warto jednak wspomnieć, że w czasie II wojny światowej pracowali oni w brytyjskim ośrodku kryptologicznym Bletchley Park w Buckingamshire, między innymi nad niemiecką maszyną szyfrującą "Enigma".

Tajemniczy napis

Kluczem do odnalezienia ma być napis wyryty na wspomnianym pomniku pasterza w Shoughborough. Od wielu dziesięcioleci napis ten spędza sen z powiek wielu badaczom, wśród próbujących go odszyfrować był podobno sam Karol Darwin. Tymczasem, jak zapewnia Oliver Lawn, odczytanie tego kodu jest trudniejsze od złamania szyfru "Enigmy".
Przyjrzyjmy się samemu pomnikowi. Zamówił go w 1748 roku Thomas Anson, ówczesny lord Lichfield. Jego wykonawcą był francuski artysta Nicholas Poussin. Według nieoficjalnych źródeł, był on tajnym mistrzem zakonu templariuszy. Warto w tym miejscu wspomnieć, że do tegoż zakonu należeli również Leonardo Da Vinci, Victor Hugo oraz Isaac Newton, a także wiele innych mniej lub bardziej znanych osobistości świata nauki i kultury.
Wyrty na pomniku napis ma być podobno przesłaniem od tajnego stowarzyszenia o nazwie Klasztor Syjonu, w którego skład wchodzą templariusze, od ponad 700 lat w ukryciu czuwający nad Graalem. Klasztor Syjonu z kolei ma być organizacją kierującą światowym spiskiem, mającym na celu ukrycie prawdy o następcach Jezusa. Według tej koncepcji, Chrystus nie umarł na krzyżu, ale razem ze swoją matką Marią oraz Józefem z Arymatei i żoną Marią Magdaleną przedostał się z Jerozolimy do Galii, czyli dzisiejszej Francji (przypomnijmy - właśnie we Francji powstał zakon templariuszy). Potomstwo Jezusa i Marii Magdaleny dało początek frankońskiej dynastii Merowingów, która do dziś w tajny sposób włada światem.

Gdzie szukać św. Graala?

Oliver i Sheila Lawnowie twierdzą, że złamali kod, nie poinformowali jednak, gdzie spoczywa Graal, ani czym on właściwie jest.
Z działalnością templariuszy wiążą się też podziemia odkryte na początku stycznia 2005 roku w mieście Hertford. Stanowią one komory wraz z tunelami łączącymi dawny zamek i kilka punktów w mieście, między innymi kościół pod wezwaniem Świętej Marii. Badania były prowadzone przez archeologów, geologów i historyków Uniwersytetu Londyńskiego.
Według ich ustaleń, tunele mogą być drogowskazem do miejsca, w którym spoczywa święty Graal. Miejscowe podania przekazywane z pokolenia na pokolenie mówią, że templariusze, po rozwiązaniu zakonu przez papieża, ukryli swoje skarby właśnie w okolicach Hertford. Wśród nich mógł się znajdować również święty Graal. Czy napis rozszyfrowany przez brytyjskich kryptologów rzeczywiście prowadzi do świętego kielicha?

Z Ziemi Świętej do Wielkiej Brytanii

Prześledźmy teraz drogę świętego Graala z Jerozolimy do Wielkiej Brytanii. Odkrycie Graala przypisywane jest cesarzowej Helenie, matce cesarza Konstantyna. Miała ona w 327 roku nakazać przeniesienie Graala z grobu Jezusa do Rzymu.
Gdy w 410 roku barbarzyńcy zaatakowali Rzym, Graala przewieziono do Wielkiej Brytanii, którą nadal okupowali Rzymianie. Ukryto go w mieście Yiroconium, w dzisiejszym hrabstwie Shropshire, powierzając opiece miejscowego króla. Był to mityczny Król Artur.
Mimo upadku Camelotu i arturiańskiego władztwa Graal nadal pozostał w Wielkiej Brytanii, tyle że w ukryciu.
Po podbiciu wysp brytyjskich przez Wilhelma Zdobywcę, dawne ziemie Artura oraz Graal dostały się w ręce normandzkiego szlachcica Payna Peverila, stając się odtąd rodowym skarbem Peverilów. Ślad Graala urwał się ostatecznie w XIX wieku wraz z bezpotomną śmiercią ostatniego z Peverilów.

Co się stało z Graalem?

Spokrewniony z rodem Peverilów brytyjczyk Walter Langham w latach 20. XX wieku w ruinach kaplicy w Hawkstone Park odnalazł starożytny pucharek, wykonany z zielonego onyksu. Uznał (a za nim wielu badaczy), że to Graal cesarzowej Heleny.

Czym jest Graal?

Graal Heleny nie jest jedynym naczyniem uważanym za kielich z Ostatniej Wieczerzy. Tak naprawdę nie wiadomo nawet, jak Graal wygląda oraz czym w rzeczywistości jest. Czy jest drewniany, czy cynowy? Czy jest oprawiony w złoto i drogocenne kamienie, jak kielich królów Aragonii przechowywany do dziś w hiszpańskim kościele?
WIelu badaczy podkreśla mistyczne znaczenie Graala. Jest on swoistą ideą, metaforą odkupienia, symbolizowaną przemianą wina w krew, a nie - jak się powszechnie sądzi - kubkiem, z którego Jezus miał pić wino w trakcie Ostatniej Wieczerzy.
Wciąż pozostaje zagadką miejsce ukrycia świętego Graala. Jeśli jednak stanowi on metaforę, to każdy z nas ma szansę odkryć go osobiście w duchowym doznaniu.

Marek "Ivellios" Sęk
Źródła informacji: "Czwarty wymiar", "Z archiwum NIE DO WIARY"

Offline

 

#2 2008-02-13 16:04:11

 Niedzwiedz

http://img532.imageshack.us/img532/2766/techniczny.png

status 5955795
6340244
Skąd: ta pewność?
Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 626
WWW

Re: Arka Przymierza

Arka Przymierza




Spisane ręką Boga

Najświętsza relikwia dwóch religii, judaizmu i chrześcijaństwa, Arka Przymierza, zniknęła 2,5 tysiąca lat temu. Ukryte w złotej skrzyni spisane ręką Stwórcy prawa być może znajdują się w Etiopii, Jerozolimie lub... Szkocji.
Arkę Przymierza mistrzowie izraelscy pod kierunkiem Mojżesza na górze Synaj wykonali według dokładnych instrukcji Jahwe.
Zrobili skrzynię z drewna akacjowego o wymiarach 2,5x1,5x1,5 łokcia egipskiego, czyli ok. 134x80x80 cm, gdy przyjmiemy długość łokcia egipskiego jako 53,5 cm. Od środka i od zewnątrz pokryli ją czystym złotem. Skrzynia od góry była przykryta wiekiem z tych samych materiałów co ściany i dno. Na szczycie znajdowały się dwa złote posągi cherubinów. Jahwe miał rozmawiać odtąd z Mojżeszem właśnie z wieka, ukazując się pomiędzy skrzydłami cherubinów. Wewnątrz skrzyni znajdowały się dwie kamienne tablice z treścią Dekalogu. Ale nie oryginał. Bo ten, jak wiadomo, Mojżesz potłukł, widząc jak Izraelici zaczęli czcić złote cielę. Ale kopie również były zapisane ręką Jahwe, więc ich wartość dla Izraelitów była taka sama jak pierwowzoru.
Na początku przechowywano ją w namiocie zwanym Przybytkiem, którego wygląd Jahwe również opisał z najmniejszymi detalami. Potem Arka została złożona w Jerozolimie, także w namiocie. Salomon kazał dla Arki wybudować świątynię. Wznieśli ją feniccy mistrzowie, więc przypominała ich świątynie ku czci Baala, Astarte i innych bogów.
Zburzyli ją najpierw Babilończycy, a po odbudowaniu - Rzymianie, gdy Izraelici zbuntowali się przeciw ich panowaniu. Do dziś pozostała po niej tylko słynna Ściana Płaczu. I wciąż niezbadane podziemia, ciągnące się pod całym miastem. Niezbadane, bo każdą próbę ich eksploracji powstrzymywali a to żydowscy, a to arabscy ortodoksi, uważając, że poszukiwania za świętokradztwo. Do dziś więc nie wiemy, i raczej się szybko nie dowiemy, co kryją.
Arkę przechowywano w Najświętszym Miejscu. Było to małe, ciemne pomieszczenie wyłożone dwudziestoma tonami złota. Tylko raz w roku wchodził tu najwyższy kapłan, paląc kadzidło, aby przez przypadek nie zobaczyć złotej skrzyni.
Arka śmiertelnie raziła piorunami każdego niepowołanego, który się do niej zbliżył. Jak to robiła? Ano w prosty sposób, opisywany na lekcjach fizyki w szkole. Konstrukcja Arki, dwie warstwy dobrze przewodzącego elektryczność złota, przedzielone drewnianym izolatorem to klasyczny kondensator. Urządzenie to magazynuje energię, by ją gwałtownie uwolnić, gdy tzw. ładunek krytyczny zostanie przekroczony.
W starożytnym Egipcie takie kondensatory nie były niczym nadzwyczajnym. Wymyślił je według mitów bóg słońca Horus. Były ukrywane w fortecach, bo zabijały każdego, kto się do nich zbliżał. Zresztą Egipcjanie znali ponoć... żarówki i baterie. Rysunek takowych urządzeń można do dziś oglądać w świątyni bogini Hathor w Denderze. Wykonana na jego podstawie zasilana bateriami żarówka... działa!
Mojżesz, wychowując się na egipskim dworze, poznał różne tajniki "magii", by je potem z powodzeniem wykorzystać dla zapewnienia sobie posłuchu wśród ludu. Arka był jednym z przykładów. Innym może być choćby zamieniająca się w jadowitą kobrę laska. Zjawisko to dokładnie wytłumaczyli zoologowie: wystarczy kobrze egipskiej nacisnąć odpowiednie miejsce, by zesztywniała (jak laska). Potem wystarczy gwałtowny ruch (np. rzucenie na ziemię), by wąż ocknął się z letargu.
Arka Przymierza była więc potężnym kondensatorem. A skąd czerpała energię? Po pierwsze, od polerowania przez kapłanów. Na identycznej zasadzie bawią się dzieci w szkołach - elektryzują się pocierając nogami o wykładzinę, a potem "strzelają" małymi piorunami w kolegów. Podobnie elektryzują się nasze ubrania z tworzyw sztucznych. Po drugie, Arka magazynowała energię Ziemi. W Egipcie i Palestynie energia elektromagnetyczna Ziemi jest wyjątkowo wysoka, więc przez lata dostarczyła arkowemu kondensatorowi spory ładunek.
Ale dlaczego raziła piorunami tylko niepowołanych? Bo ci przeważnie chodzili boso. A kapłani mieli na nogach izolujące sandały z drewnianą podeszwą. Nic więc dziwnego, że Arka Przymierza była uważana za coś nadprzyrodzonego, pochodzącego bezpośrednio do Boga.
Ale co się z nią stało? Do chwili śmierci Salomona w Biblii ok. dwustu razy pisze się o Arce. Po jego śmierci - ani razu. Gdy babilońscy Chaldejczycy zniszczyli Izrael, deportując przy tym jego mieszkańców, nie było jej na listach przedmiotów zagrabionych w Jerozolimie. Spisy te, bardzo dokładne, zachowały się do dziś. Wynika z tego, że Arka została wcześniej albo wywieziona, albo zniszczona, albo ukryta. PóĽniej poszukiwali Arki także Rzymianie i sami Żydzi. Bez skutku. Gdzie więc zniknęła Arka? Nie wiadomo. Jedna etiopska legenda mówi, że syn Salomona i Saby, Menelik, gdy dorósł i wrócił do Jerozolimy, by odwiedzić ojca, wracając zabrał ze sobą najwyższego kapłana Azariusza. A ten potajemnie wywiózł Arkę do Etiopii. Kiedy już na miejscu powiedział o tym Menelikowi, ten uznał, że musiało się to zdarzyć za boskim przyzwoleniem.
Druga legenda mówi, że Menelik poprosił ojca, by pozwolił mu wywieĽć Arkę w bezpieczne miejsce. Bo nad Izraelem zbierały się ciemne chmury. Spod jego panowania wyzwoliła się aramejska Syria i stawała się coraz silniejsza. Potężniejąca Asyria miała w planach zajęcie Palestyny, co w końcu się udało. Egipt odzyskał siły po najeĽdzie Ludów Morskich i za panowania dynastii libijskiej zaczął odzyskiwać swe imperium. Faraon Szaszank pod koniec panowania Salomona, w 925 r. p.n.e. złupił Jerozolimę. I on również mógł zabrać Arkę do Egiptu. Spełniłaby się wtedy wizja Stevena Spielberga, który w swoim filmie "Poszukiwacze zaginionej Arki" kazał dr Indianie Jonesowi i hitlerowcom odnaleĽć Arkę na ziemi faraonów.
Etiopczycy wierzą, że od prawie trzech tysięcy lat znajduje się w ich kraju. Najpierw była przechowywana w klasztorze na jeziorze Tana (z którego wypływa Nil Błękitny). Znajdowała się w pomieszczeniu, zwanym podobnie jak w Jerozolimie Najświętszym Miejscem. Tyle, że wypełniało go nie złoto, lecz freski szczegółowo opisujące przewiezienie Arki z Jerozolimy. I jeszcze pewne tajemnicze znaki, o których póĽniej. Potem została przewieziona do Aksum, ówczesnej stolicy Etiopii i złożona katedrze Najświętszej Marii Panny z Syjonu. i podobno do dziś tam się znajduje. Aby złagodzić jej śmiertelną siłę, została ponoć owinięta w płótno.
W ciągu jednego pokolenia ogląda ją tylko jedna osoba, specjalnie wybrany strażnik. Nie widział jej nigdy ani patriarcha etiopski, ani cesarz. Chęć ujrzenia Arki nie korciła nawet najpotężniejszych władców z Zera Jaykobem i Amde Tsyjonem na czele. Naukowcy czy ekipy reporterskie są w okolicach katedry Tsyjon, jak się ją nazywa, wyjątkowo niemile widziane. Ba, Arki nie ujrzeli nawet Włosi, którzy w latach 1935-41 okupowali Etiopię. Podobno chęć taką przejawiało dwóch żołnierzy, ale ochota im przeszła, gdy zostali pobici przez strażników.
Ale nie tylko Etiopczycy twierdzą, że Arka Przymierza jest w Aksum. - Mnie się już prawie udało wejść z aparatem, tylko właśnie ten strażnik - twierdzi Krzysztof Kobus, jeden z największych polskich specjalistów od Etiopii, informatyk, fotoreporter, podróżnik i autor świetnej strony internetowej nt. Etiopii www.etiopia.pl. - Zresztą spytaj każdego, kto mieszka w Etiopii gdzie jest Arka, to dostaniesz odpowiedĽ: w Aksum!
Jest tylko jedno ale. Naukowcy twierdzą, że historia Etiopii wcale nie ma trzech tysięcy lat, lecz o tysiąc lat mniej. Nie potrafią tylko racjonalnie wytłumaczyć, skąd w Etiopii wzięła się liczna grupa wyznawców... judaizmu, zwana Felaszami. Jakby nie było, świadczą (a raczej świadczyli, bo w latach siedemdziesiątych część Felaszów została zmuszona do emigracji do Izraela, a w następnej dekadzie wyjeżdżali z pomocą organizacji żydowskich) oni o silnych związkach z Jerozolimą.
Być może Felaszowie to żydowscy potomkowie ekspedycji Menelika, która przewiozła Arkę z Jerozolimy do Etiopii. Sami Felaszowie twierdzili, że pochodzą właśnie z Izraela. Naukowcy wszakże twierdzą, że przybyli nie z Izraela, lecz ze zjudaizowanej Arabii Południowej i nie niemal tysiąc lat przed naszą erą, lecz dwa tysiące lat póĽniej (ok. roku 1000). Jedna ich obrzędy przypominające te z czasów Salomona wskazują, że opuścili Palestynę znacznie wcześniej.
Arka mogła wszakże znaleĽć się w Etiopii znacznie póĽniej. Mógł to jednak zrobić w okresie, gdy Jerozolimę opanowali Krzyżowcy cesarz Gebre Meskel, znany bardziej jako Lalibela, twórca wykutych w jednym kawałku skały (!) kościołów na wyżynie Lasta. Straszył on muzułmanów, że odwróci bieg Nilu. Musiał więc czuć za sobą jakąś wielką potęgę. Może Arki Przymierza?
Za żyjącym w czasach wypraw krzyżowych Lalibelą przemawiają także inne fakty. Tam, gdzie przechowywano Arkę na j. Tana, znajdują się również krzyże Templariuszy. Identyczne znajdują się w słynnych, wykutych w skale kościołach Lalibeli na wyżynie Lasta. Naukowcy są zgodni, że głównymi ich budowniczymi byli nie miejscowi, lecz mistrzowie z Egiptu i Jerozolimy. Może byli wśród nich Templariusze? I że to ci wojowniczy i przebiegli rycerze zakonni przewieĽli Arkę Przymierza (w takim wypadku potwierdzałaby się naukowa geneza Felaszów)? Albo ofiarowali Etiopczykom jej... kopię.
Bo zdaniem współczesnych członków zakonu, Templariusze, po odkryciu Arki Przymierza w podziemiach zburzonej przez Rzymian świątyni Salomona, wykonali jej cztery wierne kopie. Któraś z pięciu skrzyń z Dekalogiem w środku może się więc rzeczywiście znajdować w Etiopii. Co z pozostałymi? Nie wiadomo. Templariusze, którzy działali nie tylko we Francji, ale także m.in. w naszym Łukowie czy Chwarszczanach, byli niesamowicie przebiegli, mądrzy i bogaci. Zagrażali tym samym władcom i papieżom. Woleli więc nie wychylać się ze swymi odkryciami, wiedząc, że sprowadzi to na nich zgubę.
Co prawda król francuski Filip Piękny zniszczył potęgę Templariuszy dla ich pieniędzy, ale zakon pozostał. W głębokiej tajemnicy funkcjonuje do dziś. Szczególnie liczne grono braci zakonnych żyje w Szkocji. W Rosslyn znajduje się piętnastowieczna kaplica, według architektów będąca kopią świątyni Salomona. Zdaniem co rozmowniejszych (a takich jest niewielu) współczesnych Templariuszy właśnie tam jest ukryta Arka Przymierza, bądĽ któraś z jej kopii.
Gdzie w takim razie mogą się znajdować pozostałe kopie? Nikt nie wie. Prawdopodobnie we Francji, gdzie Templariuszy było najwięcej. A może w Łukowie..?.


Źródło: paranormalium.pl

Offline

 

#3 2008-02-13 16:04:47

 Niedzwiedz

http://img532.imageshack.us/img532/2766/techniczny.png

status 5955795
6340244
Skąd: ta pewność?
Zarejestrowany: 2007-08-13
Posty: 626
WWW

Re: Arka Przymierza

Papieski pakt


Dochodziło południe, kiedy na głównym placu Florencji prace nad ogromnym stosem o wysokości 5 metrów dobiegły końca. Dziesiątki mieszkańców miasta w swoistym "czynie społecznym" zbudowały go z drewna nasyconego żywicą, oliwą i prochem. Przez środek stosu prowadziła ścieżka szeroka na pół metra. Mieli przez nią przejść, mnisi, by udowodnić w próbie ognia swoje racje.

Perspektywa tak wspaniałego widowiska ściągnęła na plac mieszkańców z całego miasta. Choć miało w tej próbie wziąć udział dwóch mnichów, to przecież wszyscy wiedzieli, że tak naprawdę jest to sąd nad racjami dwóch o wiele potężniejszych ludzi: Girolamo Savonaroli i papieża Aleksandra VI.

Już od chwili, kiedy w 1490 roku Wawrzyniec Wspaniały uczynił dominikanina Girolamo Savonarolę przełożonym klasztoru San Marco we Florencji, było jasne, że prędzej czy póĽniej musi dojść do konfrontacji między nim a papieżem.

Ten ascetyczny, wykształcony i całkowicie oddany Bogu zakonnik w chwili złożenia ślubów zakonnych wydał pieśń "O upadku Kościoła". Odtąd całą swą energię skierował na walkę o przeprowadzenie niezbędnych reform w państwie kościelnym i w samym Kościele. Savonarola był wyśmienitym mówcą i wkrótce jego gorące kazania zdobyły sobie sławę w całej Italii. Domagał się reform i natychmiastowego wprowadzenia do codziennego życia ludzi świeckich i duchownych wszelkich zasad, głoszonych przez doktryny Kościoła katolickiego. Wypuścił na ulice Florencji swoiste brygady obrony moralności. Atakował zapamiętale zepsucie duchownych, nazywając Watykan "bezwstydną prostytutką". Wreszcie zaatakował samego papieża, wykazując jego ignorancję, zepsucie i nieznajomość teologii. Aleksander VI najchętniej wysłałby po niego swoich inkwizytorów. Niestety, musiał z tego zrezygnować, bowiem bezpośredni atak na ogromnie popularnego mnicha mógłby doprowadzić do rewolty. Tym bardziej, że zakony dominikańskie z całej Europy udzielały mu jawnego wsparcia. Wprawdzie papież zabronił czytania książek Savonaroli, ale nikt tego zakazu nie przestrzegał. Wierni zlekceważyli także papieskie zalecenie, by oddawaćdo kurii cedrowe krzyżyki, które rozdawał Savonarola. W ciągu kilku miesięcy do kurii nie trafił ani jeden. Kiedy doszło do tego, że - wbrew zakazowi - nawet nuncjusze papiescy nosili cedrowe krzyżyki, Aleksander VI postanowił działać z całą stanowczością. A był ku temu najwyższy czas. Zbuntowany mnich zaczął bowiem głosić, że sam Bóg odsłania mu przyszłość i nakazuje korzystać z wczesnochrześcijańskich rytuałów magicznych.

Ponieważ Florencja była niezależną republiką, papież nie mógł wydać nakazu aresztowania Savonaroli. Musiał znaleĽć sposób, by dokonały tego władze miasta-państwa. I znalazł. Wstrzymał handel między Rzymem a Florencją, nakazując jednocześnie wszystkim parafiom w republice Florencji, by nie płaciły miastu podatków. Wystarczył rok, by zbuntowana republika boleśnie to odczuła. Chcąc nie chcąc, władze zarzuciły Savonaroli działanie na szkodę miasta, a bracia franciszkanie - herezję.

Mnich nie mógł otwarcie wystąpić przeciw władzom świeckim, ale przeciw franciszkanom - tak. Wyzwał ich na sąd Boży. Stwierdził, że prawdy o reformie Kościoła, nieudolności papieża, widzeniach i magii nie są wyssane z palca. Że to właśnie papież, ograniczając możliwości republiki, działa na szkodę miasta, dominikanów i całego Kościoła. Jeśli więc franciszkanie uważają, że Savonarola głosi herezje, niech wraz z nim poddadzą się próbie ognia.

Oba zakony wystawiły swoich przedstawicieli. Dominikanie - brata Domenico, franciszkanie - brata Giuliana. Obaj mieli przejść przez płomienie, a ten zakon, którego przedstawiciel wyjdzie z próby cało, będzie miał rację. Jeżli zwyciężą dominikanie, papież cofnie restrykcje; jeśli franciszkanie - Savonarola stawi się w Rzymie przed świętą inkwizycją. Rankiem, 7 kwietnia 1498 roku, zaraz po mszy, przybył do klasztoru dominikanów goniec od władz miasta, z wieścią, że wszystko jest już przygotowane. Savonarola wraz z bratem Domenico ruszyli w wielkiej procesji na główny plac Florencji. Kiedy jednak przybyli na miejsce, okazało się, że franciszkanie wcale się na sąd Boży nie śpieszą... Nawet ich "zawodnik" gdzieś się zapodział. Na placu stał natomiast zbrojny oddział straży miejskiej. Cały dzień franciszkanie kombinowali, jak tu nie dopuścić do sądu. Wymyślali różne preteksty, byle tylko przeciągnąć "imprezę" do nocy. Kiedy tysiące gapiów rozejdą się do domów - kombinowali - można będzie cichcem aresztować Savonarolę. Ten jednak szybko zorientował się, o co chodzi i pod koniec dnia wycofał się do klasztoru.

Nad miastem zapadła noc. I wtedy doszło do sytuacji w historii Kościoła niebywałej: uzbrojeni franciszkanie uderzyli na klasztor dominikanów. Rozpoczęło się formalne oblężenie. Aleksander VI nie widział w tym niczego złego i wysłał do Florencji swoich obserwatorów. Wyraził też swój podziw, kiedy okazało się, że mnisi po obu stronach dysponują własną artylerią!

Po kilku dniach oblężenia klasztor dominikanów padł. Savonarolę, wraz z bratem Domenico i Sylwestrem (dowódcą obrony klasztoru), aresztowano i postawiono przed sądem, oskarżając o herezję. Proces przy użyciu tortur odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Mimo to nie można było wydusić z braci żadnych kompromitujących zeznań. Sylwester z całą pewnością nie był heretykiem. Domenico natomiast niezmiennie domagał się, by go spalono i by mógł jak najszybciej zanieść Bogu wiadomość o grzechach papieża.

Sam Savonarola zmieniał swoje zeznania. Wreszcie poprosił Romolino, przedstawiciela papieża, o chwilę rozmowy w cztery oczy. Nikt nigdy nie dowiedział się, o czym rozmawiali, ale po tym Romolino odmówił dalszego udziału w śledztwie. Natychmiast wyjechał do Rzymu i nawet Aleksander VI nie zdołał go namówić do powrotu do Florencji. I oto stała się rzecz zadziwiająca. Inkwizycja zatrzymała proces i oddała mnichów w ręce władz świeckich. Te wystąpiły z oskarżeniem o "działanie na szkodę państwa" i skazały braci na śmierć przez powieszenie. Dopiero potem, kiedy dusze oddzielą się od ciała, zamierzono spalić zwłoki. W trzy dni póĽniej wyrok wykonano. I wtedy doszło do ostatniego już zadziwiającego zdarzenia: w kilkanaście dni po egzekucji zmarli wszyscy biorący udział w procesie, a Aleksander VI po raz pierwszy nie zdecydował się na wyklęcie heretyków i nie wydał nakazu spalenia prac Savonaroli.

W pięć lat póĽniej zarówno Florencja, jak i Watykan zaczęły otaczać Savonarolę kultem świętości. Żaden z następców Aleksandra VI nie odważył się temu przeciwstawić. Jak twierdzi kronikarz, stało się tak za sprawą jakiejś dziwnej wiadomości, którą Savonarola przekazał w rozmowie z Romolino. Jest ona ponoć zapisana na jednej karcie i spoczywa starannie ukryta w grobowcu Aleksandra VI. Zawiera magiczny sposób wywoływania szatana i zawierania z nim paktu. Według kronikarzy, Aleksander VI pakt taki zawarł. Zapłacił za to śmiercią w strasznych okolicznościach, a jego ciało zostało tak straszliwie zniekształcone, że nie można go było wcisnąć do trumny. Na pogrzebie papieża nie zapalono ani jednej świecy. Jak twierdzi kronikarz Jan Burckhardt, wszystkie gasły z przejmującym sykiem natychmiast po zapaleniu.

Jerzy Gracz

Artykuł pochodzi z magazynu "Wróżka"

Offline

 
Statystyki (REJESTRACJA WYŁĄCZONA)
Analiza oglądalności witryny
Wymiana
WwW.CrashFans.Pun.PL - Polskie Centrum Crashday
Pozycjonowanie
katalog stron Free PageRank Checker
Links
| Andrzej Struski | Webtree.pl | katalogSEO.net | Stop himawanti | Prawdziwy himawanti | Niesamowite | VPS Hosting Reviews |
Creative Commons License
Teksty i artykuły są na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 2.5 Polska Nie wolno Ci kopiować i rozpowszechniać tekstów, zdjęć oraz artykułów znajdujących się na forum bez pisemnej zgody autorów.
Page copy protected against web site content infringement by Copyscape
Stronę najlepiej oglądać w rozdzielczości 1024 x 768

Free Domain Name
Register a free domain name with .co.nr extension (such as www.YourName.co.nr) that comes with free URL redirection, URL cloaking and path forwarding, meta-tags, FavIcon and Google Webmaster tools support, kill-frame feature, NO forced ADS at all, and more.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
hotele ciechocinek